• kontakt@eip.pl

Sztafeta pokoleń - o bezcennych zasobach architektury wartości

EIP Group
EIP_D30_Sztafeta_pokolen_Klaudia_Sledzinska.webp

Poniższy esej pochodzi z książki pt. "D30. Biografia zapomnianego budynku".
Pobierz pełną książkę bezpłatnie (PDF).

Każde pokolenie musi znaleźć swój moment nieciągłości, przekroczenia siebie. Tradycja traktowana jest jako zasób do wykorzystania w budowaniu wizji przyszłości. JADWIGA STANISZKIS

Jesteśmy uczestnikami sztafety pokoleń. Tworzymy przestrzeń swojego życia, korzystając z dorobku przeszłości, a jednocześnie pragniemy zaznaczyć w niej naszą teraźniejszość i stworzyć jakąś wizję przyszłości. Kluczem do szczęśliwego życia, w każdym czasie, jest świadome jego przeżywanie i zdolność odczytywania tego, co naprawdę ma znaczenie, a nie jest tylko zewnętrznie narzuconym konwenansem.

W tworzeniu wizji świata ważną rolę odgrywa architektura, która nadaje strukturę naszym przyszłym wyborom, decyzjom, działaniom i relacjom. Jednak gdy projektowana konstrukcja nie zostanie zakorzeniona w sferze znaczeń i wartości pozamaterialnych, nie będzie mogła służyć życiu i rozwojowi człowieka. Dowodem na to są projekty osadzone w regułach kapitalistycznej wymiany rynkowej i odwołujące się wyłącznie do wartości pieniądza. Ze względu na ich odrealnienie określa się je mianem „architektury utopii”, a nawet „architektury dystopii”, ponieważ służą jedynie reprodukcji istniejących, często niszczących ludzi, systemów i sprowadzaniu znaczenia wyborów życiowych do poziomu wymiany handlowej.

Zredukowanie architektury do wymiaru materialnego powoduje, że człowiek traci możliwość odnalezienia swojego miejsca i zakorzenienia się w nim. W apokaliptycznej wizji świata kończy się to degrengoladą, w wyniku której materia obraca się przeciwko człowiekowi, a świat zmienia się w ruinę. Przerażeni i skazani na bezdomność ludzie błąkają się wśród ziejących grozą budynków, które w żaden sposób nie przypominają wyobrażenia bezpiecznego schronienia i domu.

Jedynym antidotum na tak katastrofalną wizję przyszłości jest tworzenie przestrzeni służących dobru człowieka, jego życiu i rozwojowi. Dobra przestrzeń to taka, w której zachowana jest równowaga między architekturą w sensie materialnym a architekturą znaczeń i wartości, takich jak prawda, zaufanie, uczciwość, lojalność, szacunek, odpowiedzialność, które w życiu każdego człowieka tworzą (często nieuświadomioną) strukturę porządkującą przestrzeń. W dobrej przestrzeni architektura wyznacza rytm życia, pracy, relacji, zdarzeń, ale jednocześnie nie zagraża indywidualności. Budynek, miejsce, dom staje się chroniącym człowieka splotem idei i formy, rzeczywistości, jej symbolu i metafory, przestrzeni znaczeń projektowanych i realizowanych.

Początkiem tworzenia dobrej przestrzeni życia i pracy jest odkrycie znaczenia pojęcia domu w sobie. Jest uznanie dla wartości, które identyfikujemy jako ważne ze względu na miejsce, w którym chcemy żyć i pracować, oraz wartości, które decydują o naszej tożsamości i indywidualności. Współczesny, dynamicznie zmieniający się świat nie ułatwia nam tego zadania z wielu przyczyn.

Choćbyśmy cały świat przemierzyli w poszukiwaniu piękna, nie znajdziemy go nigdzie, jeżeli nie nosimy go w sobie. RALPH WALDO EMERSON

BEZDOMNI NOMADZI

Domem nazywamy budynek zarówno przeznaczony do mieszkania, jak i będący siedzibą instytucji, przestrzenią pracy, choć znacznie częściej kojarzy się z rodziną, miejscem pochodzenia i życia. W sensie rodzinnym, właściwie każdy nosi w sobie jakiś jego obraz. „Dom” jest jednym z najmilszych słów. Nawet gdy wspomnienie domu rodzinnego nie daje ukojenia, to często w marzeniach powstaje jego obraz idealny. Dom rozumiemy jako miejsce,

gdzie kochamy i gdzie jesteśmy kochani, i gdzie poczucie bezpieczeństwa daje pewność obowiązujących w nim zasad.

Zdarza się, że całe życie szukamy takiego wymarzonego, bezpiecznego i idealnego domu. Myślimy z tęsknotą o miejscu, w którym moglibyśmy być w pełni sobą, w którym moglibyśmy mieć pewność swojego zakorzenienia i pełnię wewnętrznego spokoju. W świecie, który nakazuje nam przemieszczanie się z coraz większą szybkością, wielu ludzi wybiera życie nomadów, co jednak nie odbiera im marzeń o domu. Pragniemy miejsca, w którym nie ma konieczności zakładania masek, odgrywania roli, ukrywania prawdy, w którym nie grozi nam żaden niesprawiedliwy osąd. Pragniemy miejsca, w którym będziemy prawdziwie szczęśliwi.

Mówi się, że „dom to miejsce, gdzie zaczyna się twoja historia, gdzie zaczynasz się ty”. Często jednak odrzucamy to miejsce i tę historię, próbując odnaleźć się w domach innych ludzi, próbując przywłaszczyć sobie obce historie, które zawsze przewrotnie wydają nam się lepsze od naszej własnej. Porzucamy więc nasze własne wyobrażenie domu i porzucamy siebie, skazując się na uciążliwą tułaczkę w nadziei, że miłość, pokój i szczęście gdzieś na nas czekają i jest tylko kwestią czasu odnalezienie ich w innym miejscu, innej pracy czy innym związku. Ta tułaczka może się skończyć w każdej chwili, jedną świadomą decyzją, ale jakże często nigdy się nie kończy. Ludzie umierający najczęściej żałują, że nie byli sobą, że nie żyli własnym życiem, że zagubili siebie, próbując sprostać oczekiwaniom innych lub zmieniających

się okoliczności. Żałują też, że nie potrafili zbudować trwałego, wypełnionego dobrem i miłością domu. Często zostawiają po sobie relacje obrócone w gruzy i rodzinę w ruinie, skłóconą o rzekomy majątek.

Twój dom jest przedłużeniem twojego ciała. Rośnie w słońcu, śpi w ciszy nocnej i nie jest pozbawiony marzeń. KHALIL GIBRAN

UKRYTA TOŻSAMOŚĆ

Jeżeli przyjrzymy się uważnie tej fizycznej przestrzeni, którą nazywamy domem – niezależnie od tego, czy jest to miejsce pracy czy miejsce zamieszkania – to łatwo zauważymy, że ta przestrzeń bywa obrazem wnętrza człowieka, że jest odzwierciedleniem jego przekonań, pragnień, marzeń, ale także braku spójności, chaosu myśli i niezdecydowania.

Stare polskie przysłowie mówi, że „nie dom pana ozdobą, ale pan swego domu”, czy też, w innej wersji: „nie pan domem stoi, ale dom panem”. Często, gdy wchodzimy do czyjegoś mieszkania, mówimy: „to wnętrze to cały ty”, albo: „to mieszkanie mówi tyle o tobie” lub: „w tym domu widać twój charakter” – co tak naprawdę znaczą takie uwagi? Z pewnością są wyrazem jednej z podstawowych zasad życia, która mówi, że nasze myśli kształtują naszą rzeczywistość. Każdy przejaw cywilizacji człowieka był kiedyś myślą, pomysłem, ideą – zarówno to, co nas otacza w formie materialnej, jak i to, co uważamy za nieuchwytne, bo niematerialne.

Dom jest projekcją wewnętrznego systemu wartości, jest przestrzenią znaczeń. To, co stanowi dom, zarówno w sensie materialnym, jak i niematerialnym, odzwierciedla wszystko to, czemu świadomie lub nieświadomie nadajemy znaczenie. Zgromadzone przedmioty, ich kształt i układ, ale także kształt i układ relacji z ludźmi i z sobą samym są zawsze informacją o tym, co buduje nasze wnętrze i czemu nadajemy ważność. Im większe poczucie wewnętrznej spójności i harmonii, im większa miłość, tym większy porządek w przestrzeni wokół i tym większe uporządkowanie w relacjach.

Kiedy człowiek jest zagubiony na drodze do siebie samego, gdy nie rozpoznaje prawdy o sobie, jest zagubiony w chaosie znaczeń, a jego życiem i wyborami kieruje lęk, to znajduje to także swój wyraz w braku uporządkowania w przestrzeni, która go otacza, lub w skomplikowanych relacjach, które tworzy. Często też zdarza się, że dom w sensie materialnym staje się substytutem emocjonalnego i duchowego nieładu. Mamy wtedy do czynienia z pięknym, okazałym budynkiem, w którym brak zrozumienia, akceptacji i bliskości w relacjach. Innym razem może być tak, że dom materialny jest nadzwyczaj ubogi, ale za to wypełniony ciepłem, dobrem i miłością.

W domu szukamy schronienia, w domu przechowujemy artefakty przeszłości składające się na naszą tożsamość. Chronimy nie tylko siebie w sensie fizycznym, ale także to, co zawiera się w naszych wspomnieniach, zachowaniach czy w stylu życia. Czasem chcemy ukryć przed światem jakąś cząstkę siebie, która niekoniecznie musi być wstydliwa, ani której ujawnienie nie stałoby się powodem zakłopotania. Potrzeba ta wynika z pragnienia zachowania pewnej sfery prywatności i intymności wzmacniającej poczucie bezpieczeństwa. Prawda, na której budujemy własny dom i którą w sobie stopniowo odkrywamy, domaga się właśnie takiej przestrzeni samotności i intymności.

EIP_D30_siedziba_Sztafeta_pokolen_.webp
Everything is possible. FOT. NORBERT GAJLEWICZ
Najpierw trzeba być tym, kim się naprawdę jest, później robić to, co należy, a wtedy można mieć to, czego się pragnie. MARGARET YOUNG

ODKRYWANIE SIEBIE

Domy są też nośnikiem wartości społecznych: historycznych, kulturowych, etnicznych, ekonomicznych itp. Ponadto często w swojej zewnętrznej formie stanowią odpowiedź na warunki polityczne, geograficzne czy klimatyczne. To, w jaki sposób są budowane, według jakiego stylu architektonicznego, w jakim układzie terenu czy w jakiej odległości od siebie, z jednej strony mówi o uznawanych w danej społeczności wartościach, a z drugiej – o otwartości na możliwość przyjęcia zmian.

Gdy obserwuje się domy i osiedla domów w różnych rejonach świata, to można dostrzec szczególne napięcie między wymuszaną społecznie homogenicznością, ujednoliceniem (zwłaszcza na terenach ubogich ekonomicznie) a heterogenicznością i potrzebą wyróżniania się. W wielkich osiedlach betonowych bloków określony rodzaj relacji społecznych bywa

narzucony i ograniczony standardową powierzchnią mieszkania. Możliwość zaznaczenia własnej tożsamości jest tu siłą rzeczy minimalizowana, choć doświadczenie uczy, że i w takiej sytuacji istnieje przestrzeń do kompromisu. Mamy także osiedla domów jednorodzinnych, dzielnice willowe lub domy stojące samotnie w znacznej odległości od innych, których położenie daje większą swobodę manifestowania swej odrębności i wyjątkowości. Za każdym razem wiąże się to jednak ze splotem systemów wartości i znaczeń, zarówno społecznych, jak i indywidualnych, w domach w sensie materialnym i niematerialnym.

Dom jest ideą oraz formą, w której tę ideę można zamknąć. Szukamy domu, tak jak szukamy siebie, nie zdając sobie sprawy, że ten dom jest już w naszym wnętrzu, że zewnętrzna jego forma to nic innego jak emanacja tkwiących w nas myśli, emocji, przyzwyczajeń, schematów zachowań i systemów wierzeń. Szukanie miłości, szczęścia i poczucia bezpieczeństwa na zewnątrz domu trzeba raczej zamienić na odkrywanie ich w sobie. Wewnętrzna spójność i integracja owocuje zdolnością do transcendencji, do przekraczania własnych ograniczeń i do kształtowania rzeczywistości wokół, zgodnie z tym, czemu nadajemy znaczenie. Materialna forma domu staje się modelem idealnym, a więc modelem w sensie niematerialnym. Każdy element architektury domu można związać z ideą, której znaczenie jest powszechnie uznane, ale której doświadczenie jest inne u każdego człowieka.

Wewnątrz miasta, tego społecznego dzieła sztuki, gdzie ludzie mają do czynienia z ludźmi, inteligencja musi wiązać się ściśle z moralnością, albowiem ta stanowi istotę jego bytu. HANS JONAS

SZUKANIE RÓWNOWAGI

Od znanych nam początków cywilizacji historycy obserwują pewien rodzaj napięcia między tym, co prywatne, a tym, co społeczne. Chociażby w zakresie historii kształtowania się systemów politycznych dostrzec możemy dynamiczne przechodzenie raz od totalizmu do indywidualizmu, innym razem od indywidualizmu do totalizmu, czego architektura była zawsze ważnym beneficjentem. W pewnych okresach większe znaczenie nadaje się społeczności, w innych jednostce, za każdym razem uzasadniając to poszukiwaniem najlepszego rozwiązania i równowagi. Człowiek jest istotą społeczną, a więc konformizm w zakresie wzorców zachowań, stylu życia czy tworzenia instytucji jest wielce uzasadniony. Jednak w ostatnich dziesięcioleciach obserwujemy wyraźne zatracenie równowagi pomiędzy uspołecznieniem a indywidualizmem, między utożsamieniem się z tym, co zewnętrzne, a uznaniem bogactwa wewnętrznej natury człowieka.

Według historyków winę za to ponosi transformacja społeczeństwa amerykańskiego, jaka dokonała się w latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku, określana jako przejście od kultury charakteru do kultury wizerunku, od wartości wewnętrznych do wartości zewnętrznych. Z kulturą charakteru związane były takie pojęcia jak: obowiązek, odpowiedzialność, praca, honor, szacunek, moralność. Natomiast kultura wizerunku, kultura

„robienia wrażenia na innych” i „wyróżniania się w tłumie” odwołuje się do takich kategorii jak: fascynacja, atrakcyjność, oszołomienie, kreatywność, dominacja, siła, moc, zdecydowanie. Kultura charakteru kształtowała zdolność identyfikowania wartości moralnych, wewnętrznych, zaś kultura wizerunku, związana z intensywnym rozwojem mediów (głównie kina i telewizji), zwracała uwagę na powierzchowność i zewnętrzną ekspresję. W kontekście rozwoju cywilizacyjnego oba aspekty są równie ważne. Problemem stała się priorytetyzacja zewnętrznego wrażenia względem wewnętrznej spójności.

Paradoks zaznacza się w tym, że choć jedną z cech nowoczesnego i postępowego człowieka jest rozwój świadomości siebie, to dominacja nowoczesnych technologii i postępu technicznego boleśnie ogranicza tę świadomość. Miejsce wartości zajmują bowiem sposoby zaspokajania potrzeb i tworzenia nowych potrzeb służących kształtowaniu zewnętrznych możliwości ich manifestowania. Deficyt wartości wewnętrznych, pozamaterialnych uniemożliwia realne dokonywanie wyborów. Fasada nie tylko stała się ważniejsza od wnętrza domu, ale czasami ma go wręcz zastępować. Człowiek przestał identyfikować znaczenia i wartości, bo przestał identyfikować siebie jako wartość, co ostatecznie prowadzi do doświadczenia egzystencjalnej pustki i braku sensu.

Coraz trudniej też zrozumieć znaczenie potrzeby zadomowienia, odnalezienia bądź stworzenia własnego domu, albowiem w zmaterializowanym i konsumpcyjnie nastawionym świecie samo pojęcie domu pod względem zawartych w nim wartości duchowych stało się puste. Dom postrzega się przede wszystkim jako materialną manifestację społecznego statusu, dopracowaną przez architektów w najdrobniejszych estetycznych szczegółach i nafaszerowaną elektronicznymi udogodnieniami. I oczywiście, to wszystko jest ważne, ale jest tylko zewnętrzną formą pozbawioną treści.

Historia warstwą wydarzeń powleka zmagania sumień. W warstwie tej drgają zwycięstwa i upadki. Historia ich nie pokrywa, lecz uwydatnia. KAROL WOJTYŁA

ZAKORZENIENIE W WARTOŚCIACH

Każdy dom zawiera w sobie prawdę. Każdy dom jest świadkiem ludzkich dramatów i radości, zniewoleń i duchowych uniesień, upadków i wzlotów. W każdym domu pozostaje ślad duszy człowieka, także wtedy, gdy człowiek nie jest świadomy, że duszę ma. To ślad duszy architekta, budowniczego, mieszkańców, użytkowników czy domowników w zależności od przeznaczenia domu.

Dlatego gdy wchodzimy do opuszczonych, niezamieszkanych budynków, czujemy niepokój zmieszany z ciekawością. Zastanawiamy się, czego w nim doświadczymy oprócz wrażeń estetycznych wynikających z układu ścian? Czy to miejsce przytłacza? Czy w nim „straszy”? Czy czujemy spokój i harmonię? Za tymi wrażeniami kryją się wartości, które wypełniają treścią pustą formę bryły budynku.

Rzadko zdajemy sobie z nich sprawę, koncentrujemy się bowiem przede wszystkim na formie i na przejawach materialnych świata. Ale myśl jest energią, która kryje się za każdym wytworem ludzkiej cywilizacji. To z tej energii powstaje wartość. To myśl nadaje znaczenie wszystkiemu, co nas otacza. Jeżeli myśl zakorzeniona jest w miłości, pasji, radości i spełnieniu, wtedy to, co staje się jej wytworem, służy rozwojowi człowieka, jego zdrowiu, duchowemu wzrastaniu i wewnętrznej spójności. Jeżeli natomiast myśl wiąże się z lękiem, zawiścią, konfliktem, złością, zawziętością i nienawiścią, tworzy przestrzeń bólu, cierpienia, chaosu, pustki i wewnętrznego rozbicia.

Projekt domu przy ul. Dąbrowskiego 30 naznaczony jest pasją i radością jego twórcy. Po prawie stu latach od jego powstania wprawne oko architekta może dostrzec nie tylko wyjątkową estetykę projektu, ale także to, że twórca się nim cieszył. Miało to z pewnością swoje ukryte znaczenie dla tych, którzy wznosili ten budynek, pracowali w nim, a przede wszystkim dla tych, którzy odkryli go po latach i pełnym pasji wysiłkiem nadali mu nowy blask, dzięki czemu radość pierwszego architekta jaśnieje dla kolejnych pokoleń. Myśl, która stworzyła formę domu, wypełniła go od razu pewną treścią, znaczeniem, które kilkadziesiąt lat później mogło być odczytane przez „przypadkowego rowerzystę”.

Niezależnie od tego, czy mamy tę świadomość czy też nie, zostawiamy na Ziemi ślady zmagań naszych myśli z rzeczywistością. Kolejne pokolenia odkrywają i zbierają przejawy tego, co myśli ich przodków uznały za ważne, znaczące i wartościowe. Gdy odkrywają, że to wspiera ich życie i rozwój, starają się to zachować, zabezpieczyć i przekazać kolejnym pokoleniom. Radość twórcy domu D30 jest wymarzoną wartością i zasadą budowania miejsca pracy, bo radość otwiera nas na innych ludzi oraz na zmienne okoliczności. Na fundamencie prawdy i uczciwości radość buduje zaufanie, wspólnotę, przyjaźń i dobro. Dzięki radości jesteśmy zdolni rozwiązywać problemy, pokonywać trudności, podchodzić do nich z niezbędnym dystansem, a także pracować z pasją i z pasją odpoczywać. Radość pozwala nam używać tego, co jest w nas najlepsze, ukazywać to światu oraz utrwalać każdego dnia dla dobra wspólnego i na chwałę przyszłych pokoleń.

Najczęściej nie mamy świadomości, że możemy wybierać to, jakie myśli myślimy. Żyjemy w przekonaniu, że bezwolnie podlegamy okolicznościom i jesteśmy zdeterminowani zachowaniami innych ludzi. Jednak w stu procentach jesteśmy odpowiedzialni za to, jak reagujemy na to, co nam się przydarza. Jesteśmy odpowiedzialni za to, czemu nadajemy znaczenie i co uznajemy za wartość oraz z jakimi wartościami wiążemy nasze myśli. Jesteśmy więc też odpowiedzialni za wypełnienie treścią zewnętrznej formy domu, za architekturę wartości, które dopełniają pojęcie domu. Każdego domu, jaki tworzymy – zarówno domu, w którym mieszkamy, jak i domu, w którym pracujemy. I nic nie stoi na przeszkodzie, aby mocny, oparty na trwałych wartościach charakter wnętrza uzupełniony był pięknym zewnętrznym wizerunkiem. W ten sposób, korzystając z dorobku minionych pokoleń, zostawiamy swój własny ślad, aby to, co po nas zostanie, mogło służyć dobru ludzi i budowaniu lepszego świata.

...o ile większą cześć od domu ma jego budowniczy. Każdy bowiem dom jest przez kogoś zbudowany, a tym, który zbudował wszystko, jest Bóg. [Hbr 3, 3-4]
EIP_D30_Sztafeta_pokolen.webp
Prezydent Warszawy Stefan Starzyński (ze wskaźnikiem) objaśnia plany rozbudowy stolicy. Od lewej stoją kolejno: adiutant prezydenta RP kpt. Zygmunt Gużewski, premier Marian Zyndram Kościałkowski, prezydent Ignacy Mościcki, szef Kancelarii Cywilnej Prezydenta RP Stanisław Świeżawski, minister wyznań religijnych i oświecenia publicznego Wojciech Świętosławski, komisarz rządu na m.st. Warszawę Władysław Jaroszewicz, dowódca Zamkowego Plutonu Żandarmerii kpt. Jan Huber, dyrektor Protokołu Dyplomatycznego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Karol Romer. Na ścianach widoczne plany, m.in. plan dotyczący elektryfikacji warszawskiego węzła kolejowego. FOT. NARODOWE ARCHIWUM CYFROWE

Autor: Klaudia Śledzińska

Jest etykiem, filozofem, nauczycielem i mentorem, doktorem nauk humanistycznych w zakresie socjologii. Zafascynowana człowiekiem, a zwłaszcza jego cudowną nieobliczalnością, stworzyła unikalną koncepcję edukacji integralnej opartej na filozofii życia szczęśliwego i spełnionego. W ramach założonej przez siebie Akademii Edukacji Integralnej uczy uniwersalnych zasad doświadczania rzeczywistości i przezwyciężania problemów dnia codziennego. Prowadzi mentoring rozwoju osobistego, warsztaty i szkolenia. Jest redaktorem i współredaktorem książek, autorką programów edukacyjnych i materiałów dydaktycznych oraz ponad dwudziestu artykułów naukowych w języku polskim i angielskim.

EIP_Klaudia_Sledzinska.webp

Powyższy esej pochodzi z książki pt. "D30. Biografia zapomnianego budynku".
Pobierz pełną książkę bezpłatnie (PDF).

Sprawdź inne artykuły
EIPGroup_jako_BionicCompany.webp
©EIP 2024. Wszelkie prawa zastrzeżone.